poniedziałek, 20 października 2014

Kazimierz Nowacki



utwory pochodzą z tomiku Strofy życia

 Listopadowe chryzantemy
 Dziś chryzantemy Ci przynoszę
a zamiast świec – zapalam znicze
chcę powspominać sobie troszkę
i poużalać się nad życiem.

Jak bardzo teraz mi brakuje
tych pięknych dni gdy byłaś przy mnie
tak wielką pustkę teraz czuję
i cztery ściany takie zimne.

Tak cenne były Twoje rady
nasze rozmowy nieraz trudne
albo jedzenie wspólne strawy
i pocałunki przed południem.

Nadal swą miłość w sercu noszę,
czasami w wierszach opisuję
i nieraz kwiaty Ci przynoszę
lecz ich zapachu już nie czujesz.

Przemijanie
Uniosę się z jesiennym wiatrem,
nad polami cicho przelecę.
Pozaszywam chmury rozdarte,
niechaj otrze łzy swoje jesień.

Porozwieszam nitki jedwabne,
na gałązkach z liści obdartych.
Niech jesienią też będzie ładnie
i wesołe niech będą party.

Na ławeczce sobie przysiądę,
gdzieś tam w parku – obok kasztana.
Cichutko w swych myślach pobłądzę
o wczorajszych moich kochaniach.

Szare oczy do góry wzniosę,
pomyślę – ten czas szybko mija.
Jeszcze wczoraj przepiękna wiosna,
jutro pewnie już będzie zima.

Rozjaśnij ciemne myśli
W mętnej otchłani zatopiony kamień
ciężaru serca i płonnych nadziei
ponurą ciemność w promyk słońca zamień
choć będzie ciężko, ale da się zmienić.

Gdy zamkniesz oczy, to widzisz jasność
i ciemne chmury radością powlekasz
deszczowa burza co nie dała zasnąć
za horyzontem niespodzianie znika.

Ostatnie krople w myśli zakamarkach
osuszy wiatru pędzącego powiew
teraz z ciężaru uwolnionych barkach
płoną spokojnie światłości pochodnie.

Rozświetlą blaskiem labirynt ciemności
gdzie pogrzebałeś wszystkie swe nadzieje
gdy tam utkwiłeś w swojej bezradności
budzącej rankiem wszystkie nocy cienie.

Ballada o miłości
Z pączka róży się zrodziła
przy domu w ogrodzie.
Jak motylek przeleciała
po kwitnącym sadzie.

Przycupnęła na gałązce,
białego jaśminu.
W kolorowej kwietnej łące
do twarzy jej było.

Na wieczornej letniej rosie
maciejką pachniała.
Przez malutką dziurkę w płocie,
sobie odleciała.

Gdzieś za słońca horyzontem,
cichutko się skryła.
By zamieszkać tutaj kątem,
nocami marzyła.

Poszarzała, posmutniała
na nieba błękicie.
W ciemną otchłań odleciała,
zapłakała skrycie.

Dobrze mieć Anioła
 Rozmawiałem wczoraj z Aniołem
– o mym życiu wie chyba wszystko
zapytałem – skąd tu się wziąłeś?
on pokłonił się bardzo nisko

Przyszedłem na prośbę – od Pana
– by chronić cię w każdej potrzebie
taka rola jest mi tu dana
bym nie nudził się chyba w niebie

Przecież życie masz tylko jedno
więc przychodzę z wszelką pomocą
dać ci światło gdy widzisz ciemność
być przy tobie – dniem jak i nocą

Za rękę czasem poprowadzę
– byś nie zagubił się wśród ludzi
w natrętnych myślach też doradzę
czasami szturchnę! – byś się zbudził

Liryczne miłości dźwięki
Wczorajszy dzień był taki piękny
czarem poziomek pachniał las
chociaż liryczne jeszcze dźwięki
to z twoich oczu zniknął blask

Mówisz mi miła
– muszę odejść!
(trzymając w ręku róży kwiat)
– już widzę swoją jasną drogę
– bo się upomniał o mnie czas

W naszej gitarze pękła struna
– pod palcem został pusty gryf!
teraz przed nami droga trudna
– niech się zespoli serc dwóch rytm

Nie tęsknij! (mówisz)
– proszę ciebie
lecz czasem ciepło wspomnij mnie
nakarm swą duszę wspomnień chlebem
– że to nie łatwe dobrze wiem

Ja wiem, że gdy się kogoś kocha
– zabiera się ze sobą ból
lecz czy ja mogę temu sprostać?
– może podzielmy go na pół
Nocni kochankowie
W pierścieniu poświaty szczelnie zamknięte,
gdzie rajskie jabłko długo dojrzewało,
rozgrzane zmysły, pożądaniem spięte,
rozlały się na białe prześcieradło.

Dzisiejszej nocy jest mokre od pragnień,
zanurzone w grzechu dwojga kochanków,
faluje namiętnością skrytych marzeń,
wciąż spijając rosę z łona poranków.

Kiedy się pożądań ogień wypali,
zamiast ciepłej rosy, śniegiem poprószy
tamte odgłosy co kiedyś z oddali,
chłodna cisza ich pragnień zagłuszy.
  Pójdź ze mną
 Bukiet swych pragnień składam u stóp twoich,
czerwoną wstążką wdzięcznie przepasanych,
pełen nektaru, tak jak kwiat powoju
wśród twoich pragnień, chcę być zaplątany.

Płatkami róży drogę chcę wyścielić,
wszystkie kamyki ostre z niej wyzbierać,
gdybyśmy kiedyś razem nią iść mieli,
chcę przygotować tobie ją już teraz.

Tylko mi podaj swoją ciepłą rękę,
pójdziemy razem gdzie horyzont wiedzie,
chcę ci pokazać wszystko co jest piękne,
niech żaden dzień nas nigdy nie zawiedzie.

Spacer z Eurydyką
Jesteś wiatrem co hula w przestworzach
siejesz chabry i maki przydrożne
lub motylem przycupniesz na zbożach
nawet burze przy tobie nie groźne.

Kwitniesz różą w parkowej alejce
akacją pachniesz latem nad rzeką
a ja mogę na ławce tej wiecznie
co dzień czekać ze łzą pod powieką.

Wiem, że jesteś tu przy mnie – kochana
w swoich rękach trzymasz me serce
a ja zginam przed tobą kolana
bo już chyba nie mogę nic więcej.

Może jesteś jak Eurydyka
lecz Orfeusza nie chcę ja błędu
nie obejrzę się w tył – nie znikaj!
bądź miłością na granicy obłędu.

   Jesienni
 Każdy dzień zapisany na twarzy
jak pamiętnik z pożółkłą już kartką
w źrenicach coraz mniej widać marzeń,
zamyśleni na parkowych ławkach.

Wpatrzeni w górę na sznur żurawi,
co odlatują z żałosnym krzykiem,
tak jakby miały im tu zostawić
kilka, choć drobnych spełnionych życzeń.

Na złote liście patrzą z zadumą,
co wiatr z szelestem sunie po ziemi,
zapach kwitnącej mimozy czują
– zamyśleni, samotni, jesienni.

 ---------------------- 

Raj na ziemi
Wszystko po myśli mej się układa
czego nie dotknę – to już jest moje
trząchnę wisienką – a gruszka spada
ze zwykłej studni tryskają zdroje

Konto też w banku się zapełniło
auto w garażu najlepszej marki
dobrze się jadło, dużo się piło
bliscy dostali drobne podarki

Willa z basenem opływa złotem
służba do stołu obiad podaje
nie myślę o tym co będzie potem
życie na ziemi jest dla mnie rajem

Tylko dlaczego jest takie krótkie
chciałbym je tutaj jakoś przedłużyć
dam kilka złotych i dobrą wódkę
mogę się jeszcze w banku zadłużyć

Nie wiem do kogo mam się z tym udać
– może ze sobą wezmę swą schedę
bo jeśli wszystko zostawię tutaj
to pewnie będę klepał tam biedę


Kazimierz Nowacki
— urodził się we wsi Zaręby-Krztęki gmina Zambrów. Tam spędził swoje najpiękniejsze młode lata.
Obecnie mieszka w Warszawie.
Jest członkiem Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz grupy poetyckiej Akant.
Dorobek poetycki: tomiki  Zatrzymać chwile, Strofy życia, udział w antologiach Dedykacje i Boso po ściernisku.




Dziękujemy Autorowi za zgodę na publikację.

Publikowane teksty są własnością Autorów. 
Wszelkie prawa do tekstów są zastrzeżone, a rozpowszechnianie ich – w całości lub we fragmentach – bez wiedzy i zgody Autorów jest zabronione.