Kacza
rodzinka
Szły
raz kaczki przez podwórze:
Z tyłu – małe, z przodu – duże.
Zamiast równo stawiać kroki –
Wciąż kiwały się na boki,
Jak na morzu marynarze,
Kiedy fala się pokaże
I na boki buja statkiem –
Tak bujało ich gromadkę.
Od kiwania aż kaczuszki
Rozbolały małe nóżki.
Całe szczęście, że do rzeki
Był kawałek niedaleki.
Idąc za to kaczym chodem –
Z tyłu – małe, z przodu – duże.
Zamiast równo stawiać kroki –
Wciąż kiwały się na boki,
Jak na morzu marynarze,
Kiedy fala się pokaże
I na boki buja statkiem –
Tak bujało ich gromadkę.
Od kiwania aż kaczuszki
Rozbolały małe nóżki.
Całe szczęście, że do rzeki
Był kawałek niedaleki.
Idąc za to kaczym chodem –
Szły
i szły tak aż nad wodę,
Potem
z brzegu dały nurka:
Tata,
mama, syn i córka.
Równo,
razem, tak jak stali,
Skok
do wody oddawali.
Tata
skoczył doskonale,
Że
aż się rozbiegły fale.
Mama
trochę gorsza była,
Mało
nogi nie skręciła.
Jak
na dzieci przyszła pora,
Też
skoczyły do jeziora.
Potem,
gdy już po kąpieli
W
słońcu piórka otrząsnęli,
Tata
z mamą i syn z córką
Podreptali
przez podwórko.
I
tak co dzień idą kwacząc:
„Mycia
uczcie się od kacząt.”
Zbigniew
Stanisław Katarzyński
–
absolwent WSN w Olsztynie, emerytowany nauczyciel, mieszkaniec Zambrowa.
Laureat nagrody Zambrowskie Żubry 2002 w dziedzinie twórczości
artystycznej. Pisze wiersze, utwory satyryczne oraz teksty piosenek.
Dziękujemy
Autorowi za zgodę na publikację.
Publikowane
teksty są własnością Autorów.
Wszelkie
prawa do tekstów są zastrzeżone, a rozpowszechnianie ich – w
całości lub we fragmentach – bez wiedzy i zgody Autorów jest
zabronione.